Majątek ziemski w Abramowicach
Majątek ziemski w Abramowicach pod Lublinem ma kilkusetletnią historię. Do mieszkańców dworu w Abramowicach należały Wólka Abramowicka, Ćmiłów, Wilczopole, Kalinówka, Kliny i część Dominowa , a także prywatne miasteczko Głusk.
Niezawodny Długosz
Najstarsza wzmianka o Abramowicach pochodzi od Jana Długosza. W swoim Liber Beneficionem podaje on, że w 1393 r. właścicielem folwarku rycerskiego, broniącego dostępu do Lublina był Sieciech, a następnie Andrzej i Jan Klimuntowscy herbu Topór II. Sieciech w 1395r wystawił pierwszy drewniany kościół i wyposażył parafię w 300 morgów pola i lasu. Dobra te pozostały w rękach proboszcza aż do 1866 r. Wtedy to, na mocy ukazu carskiego, zostały skonfiskowane. Przetrwała natomiast ich nazwa - Abramowice Kościelne.
W końcu XV w. właścicielami Abramowic byli Ossolińscy. Jan Ossoliński, za 250 florenów węgierskich zastawił majątek Mikołajowi Pszonce - twórcy satyrycznego organizmu państwowego - Rzeczypospolitej Babińskiej. W drugiej połowie XVII w. kolejny właściciel, podstoli lubelski Tomasz Głuski, założył Głusk. Do roku 1864 było to prywatne miasteczko.
W 1786 r., inny dziedzic - Wincenty hrabia Jezierski ufundował murowany kościół. Na zlecenie Ewy z Gałęzowskich i jej męża Stanisława Kossowskiego, około 1790 r. w Abramowicach powstał drewniany dwór i park. Pisze o nim w swoich pamiętnikach Kajetan Koźmian. Wspomina także o Franciszku Grabowskim. Za czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego był on wojewodą lubelskim i sędzią Trybunału Koronnego, później sekretarzem Królestwa Polskiego. Mieszkał w Abramowicach podczas sesji Trybunału, które trwały od przewodniej niedzieli, aż do zakończenia wszystkich spraw. Rezydencja uległa dalszym przekształceniom w latach 1860-1873, kiedy to władała nią właśnie rodzina Strojnowskich. Wówczas zbudowano istniejący do dzisiaj dwór murowany. Zmieniła się też kompozycja parku. Drzewostan został uzupełniony rzadkimi gatunkami, powstał także gazon przed dworem, zaś od strony wschodniej taras i polanka widokowa na stawy.
Z powstania styczniowego zachował się przekaz o wykryciu przez Kozaków transportu broni na rogatce miejskiej, w pobliżu dzisiejszego Placu Bychawskiego. Konwojujący broń szlachcic uciekł w kierunku Abramowic. Powstańcowi nie udało się zmylić pogoni, gdyż ścigający rozdzielili się, odcinając mu wszystkie drogi ucieczki. Otoczony, zastrzelił się w pobliżu stawów. Przypomina o tym brzozowy krzyż, stojący na pomniku - kurhanie w pobliżu dzisiejszej szpitalnej kotłowni.
Przed lubelską archikatedrą stoi figura Matki Bożej. Dokładnie można ją obejrzeć od strony ul. Królewskiej. Lublinianie przyzwyczaili się do niej, turyści zazwyczaj nie zwracają na nią uwagi. Matka Boża wygląda jakby oczekiwała na kogoś kto ma przybyć ul. Zamojską. Rzeźba usytuowana jest w taki właśnie sposób nie bez powodu. Ufundowała ją właścicielka Abramowic-Maria z Grabowskich Strojnowska, po bolesnych doświadczeniach życiowych. Najpierw do Boga odszedł jej roczny, najmłodszy syn Staś. Wczesną wiosną 1864 r. dołączył do niego mąż - Feliks Strojnowski, kapitan wojsk rosyjskich. Prawdopodobnie jego śmierć związana była z tragicznymi wydarzeniami powstania styczniowego. Osierocił dwoje dzieci Waleriana i Marię. To właśnie dlatego Matka Boża jest zwrócona w kierunku Abramowic.
Od roku 1883 znacznie uszczuplony majątek przez uwłaszczenie chłopów zostaje sprzedany bankierowi Nachmiaszowi Weissbergowi. Część majątku wraz z wsią Kalinówka pierwotnie był folwarkiem gospodarczym należącym do Władysława Kudelskiego. Folwark został usamodzielniony w 1886r., przez Nechmiasza Weissberga, po którym odziedziczył go Tadeusz Tomasz vel Tobiasz Wajsberg.
Tadeusz Wajsberg urodził się w 1860 roku i był jedynym synem Nachmiasza Weissberga. Ukończył studia na we Francji na Sorbonie. Miał wyższe wykształcenie agronomiczno-rolnicze. Znał język polski, francuski, niemiecki i rosyjski. Prowadził interesy w Europie i Rosji, był bankierem. W Rosji poznał kobietę w której zakochał się i ożenił. Nie było to małżeństwo udane, ponieważ żona po urodzeniu córki Julii Wajsberg odeszła od męża. Tadeusz Wajsberg wraz z córką wrócił do Lublina, zamieszkał w swoim majątku w Kalinówce k/ Lublina i zmienił wiarę na rzymsko- katolicką Był obywatelem ziemskim zasłużonym dla miasta Lublina, ponieważ dokonywał licznych fundacji, na przykład w 1927 roku ofiarował miastu posiadłość pofranciszkańską z kościołem na Kalinowszczyźnie i sprowadził tam salezjanów, aby wychowywali biedną młodzież tamtej dzielnicy. Salezjanie przebudowali kościół, tworząc trzy kondygnacje, a także burząc część budynków klasztornych. Zmiany te były związane z organizacją w tym miejscu szkół rzemieślniczych. Tadeusz Wajsberg przywiązywał wielką wagę do wykształcenia. Wspierał szkołę im. Vetterów, lubelski teatr , KUL i inne instytucje oraz fundacje. (dokument wystawiony przez oo. Salezjanów i wpisy w księgach szkoły Vetterów). Wajsbergowie mieszkali w Lublinie w kamienicy róg ulicy Krakowskiego Przedmieścia i Chopina. Tadeusz Wajsberg zmarł na cukrzycę w 1931 roku w grudniu i jest pochowany na cmentarzy przy ulicy Lipowej.
W Lublinie na Krakowskim Przedmieściu były cztery cukiernie: pierwsza Chmielewskiego, druga Semadini, którą prowadził Domański, trzecia Rozbusa, czwarta Rutkowskiego. W kawiarni jedzono ciastka i piło się kawę, którą podawano we francuskich ekspresikach do parzenia. Parzyło się i podawało w tym na stół. Kiedy to już przeciekło, byli tacy panowie u Rutkowskiego, którzy prosili kelnera, żeby dolał im wody. Wtedy jeszcze raz się przepłukiwało kawę. Ten zwyczaj został nazywany od nazwiska Żyda, dyrektora Banku Polskiego – Wajsberga „kawą Wajsberga”, który bywał w kawiarniach u Semadiniego albo u Rutkowskiego.
W 1910 r. Abramowice kupuje pochodzący z Niemiec Henryk Sachs, który rozwija tu hodowlę koni i bydła. Był on również głównym fundatorem budynku szkolnego w Głusku w 1928r.
Ostatnim właścicielem Abramowic był Mieczysław Sachs. Odmówił podpisania volkslisty, za co został aresztowany przez okupanta. W czasie wojny Sachsowie zostali wymordowani przez Niemców, uratowała się tylko babcia z wnuczką. Sachsowie cieszyli się szacunkiem i poważaniem okolicznych mieszkańców. Pielęgnowali grób - kurhan nieznanego powstańca. Opisana historia zachowała się do naszych czasów dzięki relacji ich kierowcy i stangreta. W 1944 r., w obawie przed kradzieżami i rekwizycjami, chłopi zabrali na przechowanie do swoich obór zarodowe bydło z hodowli dziedzica. Rodzinę Sachsów upamiętniono nazywając ich imieniem jedną z pobliskich ulic.
Organizację szpitala rozpoczęli we wrześniu 1944 r. dr Andrzej Ossendowski i Henryk Gałecki. Rejestrację pierwszych chorych rozpoczęto 20 stycznia 1945 r. Byli to m.in. więźniowie z Majdanka i obozów jenieckich.
Okres intensywnej rozbudowy placówki to okres 1959-1972 oraz kilka ostatnich lat. W parku rośnie wiele osobliwych drzew. Są tu odmiana stożkowata dębu szypułkowego i purpurowa buka, klony srebrzyste, dąb burgundzki, miłorząb dwuklapowy, kasztanowiec czerwony, limba, sosna wejmutka i stary okaz pigwowca japońskiego. W 1993 r. park udekorowano rzeźbami z Centrum Rzeźby Polskiej z podradomskiego Orońska.
Opracowała Małgorzata Guellard
na podstawie tekstu Jana Achremowicza zamieszczonego w tygodniku katolickim „Niedziela” Edycja lubelska 44/2002.
W tekście wykorzystano opracowanie:
Abramowice. Dzieje majątku i szpitala, Lublin - Abramowice 1995 r. oraz wspomnienia
Ireny Karczewskiej wnuczki Tadeusza Wajsberga